świrujące oczy, świrujące uszy - pierwsza benzofaza
detale
Mężczyzna, 18 lat, 64 kg
2 saszetki Tamtum Rosa.
Około 750mg Benzydaminy.
raporty 3rs
- [25i-NBOMe] Bilet w 4 strony
- Gdy zamieniam perspektywy, świat mam w dłoniach z plasteliny
- Benzydamina- Ninja Jumacz mnie nawiedza!
- Odurzony chłopiec na wojnie
- Kolejne starcie z BXM- 3cie i ostatnie...
- BXM- Mieszanka, która dała mi prawdziwe halucynacje
- DXM- Zmiażdżony na miazgę
- Świrujące oczy, Świrujące uszy - Pierwsza Benzofaza
- Grzybowe otworzenie umysłu. Dobre chwile namysłu
świrujące oczy, świrujące uszy - pierwsza benzofaza
podobne
Poniedziałkowy, jesienny wieczór, godzina 18:00, Sam w mieszkaniu (blok komunalny, parter)
Z nikąd wzięła mnie ochota na zmianę swojej świadomości. Po krótkim namyśle padło na Benzydaminę, bo byłem ciekaw jak to jest z tymi halucynacjami.
Napisałem sobie karteczkę na "jakby co" gdyby aptekarz był podejrzliwy. Wchodzę do apteki pytając się tak jakbym wogóle nie wiedział co kupuję i kupuję 2 saszetki leku "Tamtum Rosa".
Poszło lekko, bez żadnych problemów a w dodatku wyszło mnie to tylko 6 złotych, więc byłem póki co zadowolony.
Brak doświadczenia w ekstrakcji wywołał u mnie chwilę zastanowienia. Wrzucić w siebie tyle soli, czy pobawić się z ekstrakcją oszczędzając sobie zdrowia. Oczywiście wybrałem intuicyjnie ekstrakcję.
Do szklanki wsypałem zawartość dwóch saszetek i wlałem do nich ilość wody równą kieliszkowi do wódki. Tutaj prawdopodobnie popełniłem największy błąd w ekstrakcji- Mieszałem.
Powstawała mleczna mikstura, jednak po 5 minutach sól nadal nie była rozpuszczona w całości. Dolewam jeszcze pół ,,kelicha" wody i mieszam dalej.
Pomieszałem i dałem temu trochę odpocząć podczas gdy rozrywałem torebkę z cherbatą i próbowałem ją zamontować na innej szklance.
Wylewam powoli roztwór na torebkę i ku mojemu zdziwieniu pojawia się spora ilość białej mazi- próbuję jej troszeczkę, pierwszy raz czując okropny smak benzydaminy.
Osad wydawał się być tym czym miał być- Benzydamina. Cały roztwór przesączony, jednak na szklance w którym zawartość saszetek była wcześniej rozpuszczona, pojawił się osad i rozpoznałem w nim spore ilości benzydaminy.
Wlewam jeszcze raz wodę do tej szklanki, przez torebkę kapie sobie powolutku woda, więc na następną szklankę montuję jedną warstwę chusteczki higienicznej i przez nią odsączam znaczną ilość benzydaminy, co mnie cieszy.
W pewnym momencie jednak zalałem chusteczkę zbyt szybko i całość spłynęła do szklanki- No trudno, ale zmarnować się nie może.
Zawartość tejże szklanki wypiłem. Czując spore ilości soli idę do kuchni, piję herbatę, jem czekoladę ale nic nie jest w stanie zabić tego smaku.
Nagle czuję jakby poparzenie języka i warg, jednak po przejrzeniu ich w lustrze nie wyglądały na poparzone. Najwidoczniej benzydamina podziałała na nie znieczulająco.
Po 30 minutach sączenia odkręciłem kaloryfer na full i na nim położyłem sączek, by wysuszyć gotowy produkt. Przygotowałem sobie jedną kapsułkę z biotyku, jednak widząc ilość substancji na sączku wiedziałem że nawet połowa nie wejdzie do tejże kapsułki.
Suszyło się tak z godzinę, a ja wciaż miałem znieczulony język i lekko się śliniłem z powodu znieczulenia warg.
Dochodząc do wnosku, że już wszystko jest suche (sam środek na spodzie jeszcze był lekko wilgotny) podniosłem ostrożnie sączek i zawartość zeskrobałem na talerz. Rozdrobniłem i zrobiłem kreskę- Sporo, 31 centmetrów kwadratowych białego proszku.
Pisałem w tym czasie z kolegą K. głównie na temat tejże substancji
20:43 - Pierwsza próba spożycia benzy z mlekiem. Czuję okropny smak. Jakby taki Mydlano-metaliczno-gorzko-kwaśno mdły, określenie "mydło jest smaczniejsze" nagle stało się dla mnie całkowicie zrozumiałe i prawdziwe.
20:45 - Nabijam jedną kapsułkę białym proszkiem, który ma wilgotne grudki. Dosyć mocno ubijam zawartość i zamykam kapsułkę która pomieściła około 1/3 białej kreski.
20:48 - Aplikacja kapsułki i zapicie kapsułki mlekiem. Po połknięciu kapsułki wybieram metodę rozpuszczenia benzydaminy w szklance wody. Rozpuścilem +/- połowę w szklance wody. Po minucie kolejny raz czuję okropny smak o którym piszę K. "Jak picie wódki z gwinta" dodajmy do tego że anyżowej. Kilka razy mam odruch zwrotny po połknięciu roztworu.
Smak jest okropny, ale męczę roztwór pisząc nadal z K. dzięki czemu teraz mogę określić to iż byłem świadom skutków ubocznych jakie mnie będą męczyć następnego dnia.
21:12 - Pierwszy efekt którym było wrażenie pływania ścian, jednak efekt był znikomy a smak w ustach okropny. Nadal męczę, ale już drugą szklankę z wodą i pozostałą resztą benzydaminy.
21:25 - Lekko uciekają mi oczy z monitora, serce bije mocniej i szybciej- Pierwsze zauważalne efekty i skończenie roztworu wodnego benzydaminy Z CYTRYNĄ która była bardzo dobrą maskownicą smaku benzydaminy. Szkoda że to tak późno odkryłem (po prostu wyciśnięcie soku z cytryny do wody z benzą)...
21:30 - Narastający pisk i szum w uszach, identyczny gdy zaczynało się działanie grzybów halucynogennych- To już mój stały alarm odrealnienia
21:39 - Gaszę światło, jednak nie na długo bo odwracając się widzę dwoje czerwonych oczu i czarną postać wilka, wiem że to halucynacja, ale lekko przestraszony tym obrazem włączam lampkę i piszę do K. o tym co widziałem.
Serce zaczyna wzmożoną pracę, czuję jak wzrosło moje ciśnienie krwi, jestem tym nieco zaniepokojony.
21:42 - Czuję się jakby moje źrenice działały na odwrót- Im jest jaśniej tym wszystko widzę lepiej i jaśniej, im jest ciemniej, tym ciemniej widzę (tak jakby rozszerzały się pod wpływem światła)- Kontrola w lustrze, wszystko w normie.
Czuję cały czas niepokój, choćbym bał się tego co się będzie działo. Słucham spokojnej muzyki, wszystko jest ok, ale coraz częściej różne dźwięki przykuwają moją uwagę.
21:51 - Z ołówka na podłodze wyskakuje pająk z długimi, cienkimi odnóżami i ucieka po podłodze przed moim wzrokiem. Zafascynowany nim włączam światło i szukam go w miejscu w którym się zatrzymał, jednak widzę tylko panele, gładkie, bez kłębków kurzu, bez pająka - Po prostu nic tam nie było.
Zszokowany realnością tej halucynacji piszę o tym K. W tym momencie przestałem z nim pisać bo... Sam nie wiem dlaczego - Było to przed wczoraj a nie wiem co wtedy dokładnie robiłem, ale na pewno surfowałem po internecie i słuchałem powolnych piosenek.
okolice 22:00 - Wstaję, by pójść po picie, jednak zatrzymuje mnie rzecz która fascynowała mnie przez cały trip- Powielenie konturów. Otóż ruszając ręką śledził ją powielający się jej duch, choćby wizualny Delay. To samo działo się z drugą ręką.
Podniecony tym efektem macham rękami jak debil na środku pokoju dobre 10 minut w końcu idę się napić uświadamiając sobie że już mam tripa tak więc przydałoby się pójść na dwór zobaczyć co tam się będzie działo.
około 22:30 wychodzę na dwór. Zimno, ale na szczęście nie wietrznie, jednak moje ciało jest rozgrzane i ciężko mi jest być w zapiętej kurtce. Na dworze moim oczom ukazują się poświaty każdego źródła światła które bardzo mi się podobały- Jakby ludzie świecili mocnymi latarkami punktowymi po budynkach w odwrotnym ruchu do ruchu moich oczu.
Dobrze oświetlone obiekty miały tak samo powielone kontury jak moje rece w pokoju kilkanaście minut temu.
Czuję się jakby ktoś mnie cały czas śledził, jakby ktoś cały czas mnie obserwował. Przyspieszyłem kroku, dźwięk tarcia moich spodni powodował u mnie wrażeniie tego, iż jakiś dres idzie za mną mi wpier***ić. Po odwróceniu się był pokaz laserów i żadnej żywej duszy. Wracam do domu by się uspokoić, jest wtedy 22:50.
Po powrocie do domu puszczam sobię muzykę z MP3, ale dochodzę do wiosku że moja MP3 jest chyba zepsuta, bo muzyka brzmi tak: (niemal idealnie odwzorowany efekt: http://djwdowa.wrzuta.pl/audio/0dDPDLokjax/megadeth-_tornado_of_souls_benza a tutaj http://djwdowa.wrzuta.pl/audio/08EcGfFXYIF/ice_cube-_check_yo_self_benza jak doszełem do wniosku że mam zepsutą MP3).
Biorę do ręki moją MP3, mieszam w ustawieniach, ale cały czas muzyka zdaje się grać za szybko. Włączam muzykę na komputerze i tutaj aż mną tąpnęło gdy usłyszałem identycznie to samo co na MP3. Nie dowierzam temu co slyszę, muzyka gubi rytm, przyspiesza, spowalnia, niektóre części piosenek są strasznie wydłużone, brzmią chcoćby zamiast 4 było 7 taktów.
Miałem ochotę wyjść na rower, ale po dłuższym namyśle postanowiłem wziąć moją ,,zepsutą" MP3 i po prostu pochodzić w świeżym powietrzu.
23:30 - Jestem na dworze. Kontury się mnożą i ciągną, światła ciągną się przez cały obraz z moich oczu, muzyka w uszach świruje i widzę ludzi tam gdzie ich nie ma. Tak naprawdę chodząc przez 2 godziny po pustym od ludzi mieście co chwilę widziałem na przemian dresiarzy, żuli z reklamówkami albo policjantów, lecz nie były to halucynacje, ale omamy, bo głównie widziałem ludzi w miejscach w których stał słup, jakiś pal albo osobny krzak lub ławka.
Po chwili czuję silne parcie na pęcherz więc wracam się do domu.
1:30 - Chwila jednak nie była tak krótka jak zwykle. Zdziwiony, że to już tyle czasu minęło odlałem się i machałem sobie rękami podziwiając powielenie konturów, gdy nagle cały pokój zachowywał się jak moje ręce, widziałem kształty fraktalne, a lampka na biurku zostawiała silne poświaty przy poruszaniu oczami.
Do godziny 4:00 grałem w Battlefield 3- Byłem bardzo wczuty w klimat tej gry, statystyki miałem zaskakująco dobre a przyjemność z gry zwiększyła się gdy dołączył do gry mój znajomy. Wtedy gra zdawała się być tak realna, tak doskonała że z trudem oderwałem się od komputera i rozłożyłem sobie łóżko.
4:30 - Nie czuję żadnego zmęczenia, jednak kładę się spać, bo przecież idę do szkoły na 9:00.
Gaszę światło nagle eksplozja jasności i ciemność. Oszołomiony tym włączam światło by sprawdzić czy mi żarówki sie nie spaliły- Działają. Znów wyłączam światło, eksplozja jasności i ciemność. Doszedłem do tego, że to zmysł wzroku nie nadaża po prostu z analizą duzej ilości zmian obrazu. Błyskam tak sobie jeszcze z 10 razy i kładę się spać, chociaż to raczej umownie.
Z zamkniętymi oczami widzę pulsujące światło, więc przeczekałem troszeczkę leżąc z otwartymi oczami i nagle zobaczyłem iż ciemność zaczęła raz być jaśniejsza raz ciemniejsza- Jakby była oświetlana przez świeczkę na lekkim wietrze. Na ścianie nagle widzę ,,białego syfa" wpatruję się w niego i zamiast ,,syfa" widziałem na ścianie wielkie, jasno szare, drukowane ,,C".
Czas na CEV'y. Nic się nie działo oprócz nawrotu mojej dolegliwości z dzieciństwa- Choćbyś zwiększył współczynik FOV w grze. Nagle pulsuje mi cały obraz ,,szumów"- to normalny objaw wyrzutu serotoniny. Pierwsze widzenia senne i tutaj zaczyna się nieprzyjemna część całego działania substancji:
Widzę najpierw obraz, nazwijmy go umownie ,,początkiem". Każdy obraz ma tło i nagle zoomujemy swój wzrok na tym tle, pojawia się dalsza część tła i tak przyspieszamy odkrywając coraz więcej, brnąc coraz dalej, lecimy coraz szybciej, szybciej, patrzymy coraz dalej i dalej i dalej idalejidalefidsfijoemrhbiaaaaaaa- Tak czuję się przy zamkniętych oczach, budzę się z przyspieszonym tętnem, przestraszony i zestresowany tym,
że dzieje się coś dziwnego. Obraz przy otwartych oczach jest normalny. Zamykam znów oczy, znów od początku ale tym razem z innym obrazem początkowym i szybciej niż w momencie gdy zamknąłem oczy pierwszy raz, sięgałem wzrokiem jeszcze dalej. Przyzwyczaiłem się do tego i wtedy zaczęły się halucynacje słuchowe- Bariera nie do przebicia.
Halucynacje słuchowe powodowały halucynacje wzrokowe. Zwykle było to tak, że słyszałem głos kumpla, mój mózg nadawał jego głosowi sens i po prostu do mnie mówił na jakiś temat a ja jego słuchałem ze zrozumieniem. Gdy pojawiała się twarz tej osoby i miejsce w którym ona jest, pojawiała się kolejna osoba która mówiła do tej osoby która mówiła do mnie. Jak wcześniej- Mój mózg nadawał temu głosowi sens i już słyszałem dwa głosy które mówią na 2 różne tematy.
Następnie pojawia się postać trzecia. Wszystkie 3 postacie ze mną konwersują na 3 różne tematy 3 różnymi głosami, każdy głos musiał mieć jakiś sens i mój mózg już zaczynał nie nadążać, pojawiało się uczucie niepokoju, dezorientacji, parcia na mnie, bezradność.
Nagle pojawia się 4 głos, wszystkie głosy zaczynają sie zlewać, nic już nie ma sensu, mój umysł krzyczy ,,STOP, KONIEC, ZATRZYMAJ TO!" obraz przed oczami zaczyna wirować i się zbliżać w głąb, widzę coraz więcej twarzy, które lecą prosto na mnie- Otwieram oczy, spocony, zgrzany, wszystkie mięśnie silnie napięte. Raz halucynacje te pomogly mi sobie powtórzyć ostatni wykład mojego nauczyciela z historii- O dziwo wszystko się zgadzało z prawdą, a nawet było mówione więcej niż wiedziałem a w dodatku biegle i płynnie niczym z dyktafonu.
Po chwili uspokajam się. Kilkanaście razy jedno i to samo, jednak różne postacie, różne tematy, różne obrazy przed oczami. Co około 30 minut chodzę do toalety z powodu silnego parcia na pęcherz widząc za każdym razem coraz to mocniejsze smugi światła i powielenia konturów.
8:00 - Budzik drze się jak głupi. Ja zdenerwowany brakiem minuty snu, wstaję z łóżka. Powidoki są bardzo mocne, najmocniejsze jakie miałem. O dziwo nie jestem zmęczony, ale czuję się silnie odwodniony, bezsilny jak na kacu, ale bez bólu głowy. Miałem dosyć silne nudności przez co nie mogłem zjeść ani kęsa jakiegokolwiek jedzenia, ale musiałem przecież coś zjeść- Jedna kromka z szynką i ponad pół litra herbaty.
W szkole czuję się zkacowany, poświata szybko minęła, ale w dobrze oświetlonych miejscach nadal występowały osłabione ,,powielenia konturów".
Do końca następnego dnia nic się nie działo specjalnego oprócz powielenia konturów, aż do godziny 22:00
22:00 (ponad 24h po zażyciu)- Halucynacje słuchowe, migające kropki przed oczami głównie koloru niebieskiego, zielonego i żółtego (o wiele większe niż szumy wzrokowe które mam przez całe życie, były to raczej obiekty w przestrzeni którą widziałem). Nic więcej się nie dzieje nienormalnego.
Okolice 0:00 - Muzyka zaczęła brzmieć normalnie, to właśnie wtedy stworzyłem te przeróbki piosenek, by ukazać jak dziwnie odbierałem muzykę
1:39 - Pierwsze ziewnięcie. Boże, nigdy nie byłem tak szczęśliwy z ziewnięcia. Od tego momentu poziom mojego zmęczenia drastycznie wzrastał z minuty na minutę.
1:48 - Nie zdążyłem się nawet umyć, nie mam siły, leżę na łóżku, uśmiechnięty z tego powodu że w końcu dam sobie odpocząć, że na reszcie zasnę po dokładnie 42,5 godziny ciągłej aktywności.
Tak też się stało. Obudziłem się rano z dobrym samopoczuciem i głodem. Na reszcie jestem trzeźwy, wszystko wraca do normy. Reszta dnia minęła dobrze i trzeźwo aż do teraz, gdy kończę pisać tego jakże męczacego i długiego TRa (1:04 czwartek) ;).
Osobiście sądzę że było fajnie gdyby nie smak benzydaminy i silne odwodnienie- Bezsenność według mnie można by było zbić przez upalenie się jakimś ziółkiem ;)
Autor: Ja osobiście
Miejsce: Ogólnie Tychy i moje mieszkanie
Ps. TR okrojony ze zbędnych opisów wszystkich sytuacji które się działy podczas działania Benzy. Klasycznie nie obrażę się widząc komentarze ;)
- 12826 odsłon
Odpowiedzi
Zapomnij o mailu, który
Zapomnij o mailu, który wysłałam. Przeczytałam tylko późniejszy tripraport i chciałam Ci powiedzieć o ekstrakcji. Jednak i tak patrząc tu, widzę że jednak mój pierwszy raz z babraniem się w tym mi chyba wyszedł lepiej.
Ogólnie ciekawy tr sporo szczegółów i emocji :)
~know ur substance