Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

golden brown texture like sun. (by hitori)

golden brown texture like sun. (by hitori)

Trip report przeniesiony z forum hyperreal.info.

 

Cześć. Nazywam się Hitori, mam 19lat i chciałbym podzielić się z Wami moimi wrażeniami i wnioskami z mojej woodstokowej podróży. 
Nie mam zamiaru opisywać zdarzeń chronologicznie, byłaby to zbyt obszerna relacja.
W Czwartek, w dzień przed rozpoczęciem Festiwalu zjechała się reszta ekipy z Bydgoszczy, a także inni ludzie będący już pod wpływem Ważek DOC'ów i DOI'ów. Nie tracąc czasu zjadłem połowę z czterech swoich kartoników - o 12.00 DOC'a, a godzinę później DOI'a. 
Było około 30 stopni w cieniu. Nigdy wcześniej nie próbowałem żadnego z tych kartoników.

"Raz jest ładna pogoda i jest wesoło, a raz jest brzydka pogoda i jest smutno".
To akurat powiedział mi Gluciorro i myślę, że to najmądrzejsza rzecz jaką ostatnio słyszałem, brak w niej sztucznej filozofii. 

Przemyślenia po wszelkiego rodzaju dragach bywają głębokie, płytkie, mądre, głupie, sensowne albo też i bezsensowne

Ja sam w czasie 24 godzinnej jazdy po mieszance DOC&DOI miałem pełno głębszych i "życiowych" przemyśleń, ale pozwalam zostawić sobie większość dla siebie. Kogo obchodzą moje chwilowe przebłyski inteligencji? 

Całemu lotowi towarzyszyły CEV'y OEV'y, a także sporadyczne bezczelne halucynacje. Mogę porównać je do tych po Zolpidemie, jednak znacznie łatwiej mogłem je zapamiętać.

Pierwszym ewidentnym halunem był ogon, który zobaczyłem u jednej pomalowanej na fioletowo panczurki z różowym irokezem. Grubej. 
"Kurwa, krowa reklamuje Milkę" pomyślałem i nie mogłem zrozumieć czemu Punki stawiają godzinę irokeza lakierem itp. żeby go wjebać od razu w błoto. 
"Mam prawie 20 lat na karku i przejebałem większość swojego życia" pomyślałem idąc sobie przez ulicę "ilu z tych ludzi mogłoby tak podsumować swoją egzystencję?" szedłem i w myślach szydziłem z Punków chlapiących się w błocie. Złapałem negatywny schemat agresji. Przy muzyce Krysznowców obrzucałem obelgami radosnych panczurów, a muszę przyznać, że na trzeźwo jestem raczej spokojny. 
-"Kurwa!"
-"Co z tobą Hitori, baw się, czemu się tak wkurwiasz"? spytał ktoś
-"Bo mam zły schemat na tych ludzi, to przez tą stymulację amfetaminową, nie lubię zatłoczonych miejsc" 
-"To chyba woodstock nie jest dobrym miejscem dla ciebie?"
- " Ja pierdole, chuj w to, to przez te kartony ta nienawiść. " 

Co chwila gubiłem wątek myślowy. Tylko ja byłem tak głupi, żeby w gorący dzień zarzucić dwa różne kartony. Ciało dostało ostry wpierdol od bodyloadu, a mózg otrzymał niezłą nauczkę od całokształtu fazy. 

"Dobra, nie ma sensu szukać celu w tym dokąd idziemy. Nie pytaj, Nie wnikaj, ja wiem, to jest najtrudniejsze, ale nie szukaj sensu w tym gdzie zmierzamy."
Miotaliśmy się po tym woodstokowym polu jak na jakichś psychodelicznych półkoloniach. Wkurwiał mnie filozoficzny słowotok Dominika, nie mogłem go ogarnąć po dwóch kartonach. Wkurwiało mnie otępienie Buzona, spokój Ghosta i schematy z grami komputerowymi Ivghalda. 
"pożycz mi okulary przeciwsłoneczne"
Po chwili milczenia rzekłem do Patrycji
"gdzie masz swoje?" spytała ona

No właśnie, zostawiłem wcześniej okulary i dokumenty w namiocie aby ich nie zgubić.
Co mi odjebało to sam nie wiem, ale pierwszy raz jadłem dwa kartony naraz i nie byłem świadomy co oznacza samotna przeprawa przez las po nich. Byliśmy na miejscówce ludzi z Torunia, gdy poczułem nagłe ścięcie z nóg - to załadował się akurat drugi karton. 
Zrobiłem siup i już byłem za ogrodzeniem. Pod nieuwagę towarzyszy ruszyłem szukać czegoś. Chuj wie po co poszedłem. Chciałem chyba poobczajać fazę 

Tam mnie jebło. Cały obraz rozmazany. Drzewa falują. Wszędzie wizuale. Wyraźne OEV'y przeszkadzają iść prosto. Jakieś niemożliwe dźwięki w powietrzu. Dreszcze na całym ciele, czułem zimno pomimo 30 stopni w cieniu. Drgały mi policzki. Musiałem wyglądać jak w ciężkiej gorączce. Wlazłem w jakieś pokrzywy, potem haszcze do pasa, wyjebałem się prawie o jakiś namiot, w końcu znalazłem swój, położyłem się w środku i jak postrzelony kowboy próbowałem zostawić dokumenty, bo bałem się zgubienia ich. Ręce trzęsły mi się jak nigdy. Sam zgubiłem się w namiocie. 10minut szukałem wyjścia. Przejebana psychodela. 

...

"Ty czemu my tak długo stoimy?" pyta się mnie Ivghald czyli Hyperman. Koleś z zieloną peleryną z napisem Hyperreal i czapką z jakimiś muszelkami.
Stojąc w kolejce po piwo spotkało nas straszne nieogarnięcie upływu czasu. Staliśmy może 5 minut, a Hyperman podkręcał mi taką paranoję, iż stoimy tam godzinę, bo inni wyjebują nas z kolejki. To wywołało moje nagłe wkurwienie. 
Jakiś koleś spytał się hypermana skąd ma taką czapkę, na co on zaczął mu bełkotać o dwugłowych krowach z fallouta 2 i o Brahminach.
"ty no godzinę już stoimy chuj z tą kolejką"- mówi Ivghald
"Zamknij dupę kartony jadłeś, mówię na cały głos. Nie oraj się upływem czasu!"

....

Gdy uwolniłem się z mojego namiotu poszedłem przed siebie i trafiłem na pochód krysznowców. HareRamaHareKrysznaHareHare, a ja na ulicy z dwóch stron stragany, a zawracać mi się nie chce. Czas zmienił się do rytmu muzyki, stałem 100 metrów przed czołem pochodu (taki wielki wóz oni mają). Nagle mijali mnie już, a ja zastanawiałem się, czy ci kolorowo ubrani ludzie w to naprawdę wierzą czy to taka maskarada. I czy wóz naprawdę ciągnąły słonie - tak wkręcałem Hypermanowi, a teraz sam w to uwierzyłem, gdyż przez chwile zobaczyłem te wspaniałe indyjskie elefanty. 

Słońce już powoli zachodzi. Cały czas przed oczami mam OEV'y .
Znowu opuszczam moją ekipę czyli Dominika, Patrycję i Biegana, z prostego powodu - idę do lasu się odlać. 
Z lasu dobiega jakaś wyimaginowana muzyka, idę poza namioty i znajduję zajebiste drzewo. Szczałem na nie bezczelnie gdy zorientowałem się, że ono może mieć coś przeciwko. Zwykłe drzewo zaczęło się wyginać na boki i "oddychać". Drzewo miało łuski jak wąż i niewątpliwie miało mi coś do przekazania. Na moich oczach zaczęły wyrastać jakieś "liany" Trochę się przeląkłem ale zerwałem korę z niego która cały czas falowała. Chciałem wziąć kawałek haluna na pamiątkę. 

Gdy zaszło słońce Ja, Feydewey i Ivghald wyruszyliśmy ścieżką pod górę, aby zobaczyć, gdzie kończą się namioty. Po drodze był wykopany rów u jednego końca przykryty gałęziami. Wziąłem od Ivghlalda jego magiczny miecz Hypermana (czyli kij) i zacząłem napierdalać w krzaki, za którymi było niby ukryte przejście w podziemie.
"No tak, bo jest namiot z flada "underground", wiec to na pewno przejscie do niego" - wydedukował wkręcony w tę akcję na maksa Hyperman.
Spomiędzy krzaków wysunęła się głowa czegoś pomiędzy psem, a smokiem a ja jebłem jej potęznie kijem. Zero strachu jak po tantumie, idealna pamięc co do zdarzeń, odwrotnie niż po zolpidemie. 
Jedynym chyba minusem mieszanki DOC&DOI jest to, że działanie trwa aż tak długo.

Spotkaliśmy w lesie ludzi i pytamy ich:
"hej czy wy jesteście halucynacjami?"
"No mam taką fuchę, płacą mi za bycie halunem" odpowiada koleś
Ciężko zrozumieć czasem świat po kartonikach. Bez kitu .

"i jak samopoczucie?" pyta Dominik
"zajebista psychodela, tylko to amfetaminowe pobudzenie nie daje mi usiaść spokojnie i nacieszyć się fazą. Nie mogę usiedzieć w miejscu. Nie jem więcej dwóch naraz" odpowiadam mu. 

"Mam zamiar teraz studiować historię" mówię do Krisa, który leci lotem ważki już od wielu już godzin.
"historia..."
"no historię"
"no, no ale ja myślę nad znaczenie m tego słowa. Tysiące lat, ludzie, te wszystkie rzeczy które były, my też tworzymy historię" 
zdarza się
bywa i tak

Zasnąłem dopiero za jasnego, a wstałem o 12.00 czując jakieś takie otępienie. Wciąz obecne były smugi gdy ruszałem ręką. Nie wyobrażałem sobie powrotu do trzeźwości. Byłem bardzo spokojny następny dzień. 
Podsumowując: pierwsze godziny lotu były jak najbardziej ciekawym przeżyciem dla Hitoriego, który nigdy wcześniej nie jadł DOC'a ani DOI'a a tym bardziej dwóch naraz. Lądowanie było ciężkie. Na zjaździe ledwo chodziłem. 
Dwa dni później rusziliśmy inną ekipą w inną podróżale to już inna opowieść. 

Aha. Miałem cały czas taki schemat iż Biegan jest Alucardem z Hellsinga. Naprawdę w moich oczach ziom tak wyglądałeś. Tylko okulary troszkę inne. Kartony robią swoje. Pozdrawiam całą ekipę.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Woodstock
Ocena: 
chemia: 
Dawkowanie: 
1 kartonik DOC, jeden DOI

Odpowiedzi

Gratuluje dobrego gustu. TR fajny :)

Dopisz ile konkretnie substancji było na poszczególnych kartonach. Pierwszy raz z DOC i DOI i od razu miks?
Takim podejściem można sobie zrobić krzywdę...  

Przerzucalam ten TR z forum, jest dosyc stary, hitori nie napisal ile bylo na kartonach, a nie mam z nim kontaktu, zeby edytowac.

btw Twoj nowy TR wrzuce, jak tylko bedzie odpowiedni tag.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media