ciężkość, ospałość, sedacja - dobre przeżycie po długiej przerwie od hydroksyzyny
detale
ciężkość, ospałość, sedacja - dobre przeżycie po długiej przerwie od hydroksyzyny
podobne
Okej, let's start.
Z powodu zespołu stresu pourazowego (PTSD), EDNOS i ataków paniki ostatnio bardzo często zażywam różne substancje (wypisane w moim doświadczeniu). Czy mogę to nazwać uzależnieniem? Tak, ponieważ są kryteria, które trzeba spelnić, by nazwać swój problem uzależnieniem - ja je spełniam. I zawsze mi potwornie głupio, gdy nazywam mój problem uzależnieniem, no bo cóż - oprócz hydro, leków uspokajających bez recepty, otumaniających przeciwalergików i legalnych ziół nic innego nie brałam.
I jeszcze do tego sprawa głodu - gdy nie biorę przez jakiś czas bardzo trzęsą mi się ręce, wszystko mnie boli, nie mam siły. Takie bóle i brak sił trochę jak przy grypie. I dziwnie nazywać to głodem, bo przecież to, co biorę, teoretycznie nie uzależnia.
W każdym razie czułam, że zbliża się ponowny głód po poprzedniej dawce prochów, więc jebłam 4,5 ogromnych, pełnych łyzek hydro. Wzięłam około godziny 19:00.
Pierwsze objawy zaczęły się po jakichś 20 min. Najpierw były lekkie. Ogólnie było bardzo przyjemnie. Potem jednak przyszedł taki haj, jakiego jeszcze niedane mi było doświadczyć. Dodam tutaj, że kiedy brałam hydro czesto, to miałam taką tolerkę, że już chuja czułam nawet przy dużych dawkach. Ale skończyłam z regularnym braniem hydro pod koniec maja, potem tylko raz albo dwa wzielam w mixie - ale wtedy bardzo mało.
Przyszła wiec ogromna ciężkość. Naprawdę ogromna. Uspokojenie też niczego sobie. Nie przejmowałam się totalnie niczym, a nawet w momentach gdzie zwykle towarzyszą mi przyspieszone bicie serca i po prostu strach np. podczas upadku, nie odczuwałam tego totalnie. Do tego zawroty głowy, utrata orientacji w przestrzeni, całkowita utrata poczucia czasu. Raz 5 minut trwało jak godzina, a innym razem 30 min jak minuta. Doprawdy dziwne - czas płynął strasznie nieregularnie.
Moim zdaniem jednak najmocniejsza była sedacja. Absolutnie! po prostu wyjebała poza skalę xd Nie wiem, dlaczego tak mocno tym razem zareagowałam na hydro, bo zwykle prawie nie czułam jego działania. Tym razem zaś nie rozumiałam totalnie nic, co mówili do mnie rodzice, nie rozumiałam podczas czytania czy oglądania czegoś, nie rozumiałam swoich emocji, siebie — nic. Kilka razy się wyłączyłam, nie wiem, czy to takie jednosekundowe utraty przytomności, czy zasnęłam. Jakoś nie zwróciłam na to uwagi, choć zawsze na utraty przytomności zwracam - i to właśnie jest, em, problem? Może nie do końca problem, bo to nawet i dobrze xd Panicznie się boje utrat przytomności po tym, jak straciłam ją kiedyś wiele razy w krótkim czasie, mam przez to ataki paniki, a tutaj, na dzisiejszym haju, nawet się nie przejęłam tym, czy tracę przytomność, czy zasypiam. Zwykle, gdy zasypiam panicznie się boje, że tracę przytomność.
Podsumowując: odczuwałam gigantyczna sedację, ciężkość, uspokojenie, zawroty głowy, utratę orientacji w przestrzeni, utratę orientacji w czasie, ogólne wyjebanie na wszystko. I to tyle. Ogólnie spoko uczucie. Trzymało bardzo, bardzo mocno przez 3 h, potem ustąpiło i po kolejnych dwóch całkowicie "wytrzeźwiałam".
Czy powtórzę? Mam nadzieje, że nie, ale pewnie i tak ustąpię nałogowi, zawsze tak jest, jak nie daje już sobie rady. Zdziwiło mnie tylko, że tak mocno na hydro tym razem zareagowałam, bo byłam zdania, że to nic niewarte gówno i nie rozumiałam, po co to produkować xd A tym razem, jak widać, chwyciło mocno na 3 h i w ogóle nie spuszczało z tonu.
Może jeszcze kiedyś wrzucę inne trip raporty, bo zamierzam od września eksperymentować z kodą, efedryną, DXM i mirystycyną.
- 5523 odsłony