Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

historia mega bad tripa (userd)

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
X-TACY od Dopalaczy
Rodzaj przeżycia:
Wiek:
25 lat
Doświadczenie:
MJ, haszysz, amfetamina, XTC, gałka (dawno temu z głupoty), DXM, kodeina, Tramadol, opium, makiwara, Spice Diamond, SMOKE. W takiej właśnie kolejności.

historia mega bad tripa (userd)

07.10.2008

Po zebraniu myśli postanowiłem opisać najgorszego Bad-tripa jaki przydarzył się w moim już nie tak krótkim życiu. Musiałem mieć kilka dni na przemyślenie sprawy, bo to co się mi przytrafiło było doświadczeniem wielce wstrząsającym i przerażającym.

Wydarzenie, które opiszę miało miejsce 4 października 2008 roku. Otóż kierowany odwieczną chęcią eksperymentowania, postanowiłem zakupić legalną pixę – alternatywę XTC ze strony Dopalacze.pl. O nielegalne pixy jest u mnie coraz trudniej, a jeśli już są dostępne, to ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Stąd miałem wielkie nadzieje i oczekiwania odnośnie piguł X-TACY. Po tych tabsach spodziewałem się działania podobnego do zwykłych pill, nawet nazwa nawiązuje do tzw. „nielegalów”, stąd też mój wybór padł właśnie na X-TACY. Wieczór w który zażyłem te tabletki nie wyróżniał się niczym specjalnym, po prostu rutynowe wyjście ze znajomymi do pubu na jakieś piwko, następnie na lekkim rauszu pójście do klubu. Dzień także nie był ciekawy, ogólnie po siłowni zwyczajnie „obijałem” się przed kompem i telewizorem.

Właściwy event zaczyna się w momencie mojego wyjścia z pubu, w którym wypiłem tylko dwa piwka. Znajomi dziwili się, że tak mało tego dnia piję, ponieważ oni lubią ostro popić, więc musiałem się wykręcić przeziębieniem. Po wyjściu z lokalu niepostrzeżenie przełamałem tabletkę X-Tacy na dwie części, planowałem najpierw zjeść połowę i zobaczyć jak się sprawy ułożą. Jednak po chwili pomyślałem, że lepiej zjeść jednak całą, bo niechby było za słabo. Tak też zrobiłem. Do klubu szliśmy piechotą i już po drodze poczułem się inaczej. Generalnie zacząłem odczuwać lekkie zdenerwowanie i niepokój. Po wejściu do klubu to wrażenie niepokoju zaczęło się nasilać, nie miałem ochoty witać się z kolegami i koleżankami, wszystko mnie zaczęło denerwować. Czułem się nieswojo i niepewnie. Stałem tak dłuższą chwilę i nagle zaczęła się ładować właściwa faza. Powoli zaczynałem czuć się słabo i źle fizycznie, bardzo mnie mdliło. Początkowo próbowałem wytrzymać, aby nie zwymiotować, ale niestety to mi się nie udało, wyszedłem z lokalu i puściłem wielkiego pawia przy samych drzwiach. Miałem szczęście, że znam tam ochroniarzy, bo inaczej pewnie dostałbym za to wpierdol.

Po powrocie na salę faza już była znaczna, przyglądałem się ludziom i ich dziwnym ruchom na parkiecie, wszystko wydawało mi się śmierdzące i obrzydliwe. Kafelki na podłodze przybierały dziwne kształty, linie wiły się w dziwny sposób. Postanowiłem się gdzieś schować w kącie, aby przetrwać najgorsze. Jednak to co się później stało przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Gdy podszedłem do ściany, tynkowanej na „szorstko” – kształt wzoru zaczął mnie bardzo wciągać, był fascynujący, poruszał się w dziwny sposób – pełzał podobnie do węża. Szybko opamiętałem się, że ludzie na mnie patrzą i poszedłem do toalety. W lustrze zobaczyłem swoje odbicie i twarz przypominającą zombie, źrenice bardzo rozszerzone, a białka oczu nie czerwone ale różowe. Jednak postanowiłem wrócić na salę, co okazało się błędem. Gdy wyszedłem z kibla to cały obraz falował, wydawało mi się, że wszystkie przedmioty falują, czułem wielkie pragnienie, ale też ogromny strach przed podejściem do baru. Prosiłem kumpla, aby mi kupił Colę, wyciągnąłem pieniądze, ale on mnie nie rozumiał, nie mogłem się z nim skontaktować. Powtarzałem słowa wielokrotnie, ale on nadal nie wiedział o co chodzi, w końcu odpuściłem. Ponadto czułem, że koleś bardzo śmierdzi padliną, trupem, co spowodowało u mnie odruch wymiotny (koleś dba o higienę, to było urojenie). Z trudem doszedłem do wyjścia i znowu puściłem pawia, jednak pomimo, że nie miałem czym wymiotować to odruch wymiotny cały czas dawał mi się we znaki nie dając spokoju. Bardzo mnie to wykończyło fizycznie. Stałem tak dłuższą chwilę na parkingu, a moje przerażenie sięgnęło zenitu, byłem totalnie zatruty tą substancją. Ledwo trzymałem się na nogach i zataczałem jak najebany menel. Po raz kolejny wróciłem na salę, tym razem jednak błądziłem między ludźmi, nie wiedziałem dokąd się kierować, nigdzie nie było mi wygodnie. Postanowiłem stamtąd uciec. Przy szatni nie mogłem sobie poradzić z odebraniem kurtki, czym wprawiłem stojących ludzi w osłupienie, przyglądali mi się jak debilowi, a ja nic nie mogłem zrobić. Kolesie długo szukali mojej kurtki pomimo, że miałem numerek. Ostro się zapętliłem i chciałem już uciekać, ale w końcu odzyskałem kurtkę. Mocno wystraszyłem ludzi.

Droga powrotna to istne piekło, każdy przedmiot wydawał się na mnie krzyczeć i patrzeć z wrogimi zamiarami. Wracałem doskonale znaną trasą, a pomimo to czułem, że znajduję się w zupełnie obcej okolicy. Szedłem pustą drogą, ale widziałem dookoła siebie tłum ludzi zagrzebanych po pas w mazi – wyciągających do mnie ręce i wołających mnie. Były to chyba kobiety. Miałem wrażenie, że jestem pół-przeźroczysty i że stąpam po ludzkich szczątkach zmieszanych z gnojem i najgorszymi obrzydlistwami jakie tylko mogą wam do głowy przyjść. Bałem się na coś nadepnąć, aby nie wzbudzić gniewu tego czegoś. Było to strasznie przerażające. Moja psychika została totalnie rozjebana. Widziałem prawdziwe halucynacje, rzeczywiste, obrzydliwe, krwawe, złe i przerażające. Wyobraźcie sobie, że najgorszy senny koszmar stał się rzeczywistością, a wy jesteście głównymi aktorami. Po prostu skrajnie złe doświadczenie i naprawdę ciężki bad-trip. Nigdy czegoś podobnego w swoim życiu nie widziałem. Po prostu po tych pilach oszalałem w najgorszym wydaniu schizofrenii. Koszmar. Przed tymi halucynacjami nie było ucieczki, nie wkręcałem sobie tego tak jak np. po MJ, ale to widziałem i odbierałem jako stuprocentową prawdę. Przez całego bad-tripa czułem niepohamowany i niemożliwy do opanowania strach i panikę. Było tak źle, że myślałem, że umrę. Chciałem nawet już dzwonić po pogotowie, ale perspektywa ewentualnych wtedy zdarzeń o konsekwencji jeszcze bardziej mnie przerażała. Postanowiłem, że wolę już umrzeć. Bardzo chciałem, aby faza się już skończyła, oddałbym za to wszystkie pieniądze jakie mam. Faza uwypukliła moje najbardziej skrywane lęki, które zaczęły mi bardzo ryć banię. Prawdopodobnie miałem wysoką gorączkę, bo było mi jednocześnie zimno i gorąco, pociłem się i miałem dreszcze. Najgorsze było to, że gdziekolwiek spojrzałem, to widziałem zmieniające się obrzydliwe tekstury o wstrętnych strasznych kolorach. Odbierałem wszystko bardzo realnie, a halunów nie szło ignorować ani bagatelizować, bo to była rzeczywistość. Jednym słowem przejebane, straszny lęk śmierdzący potem, gównem – nie do opanowania.

Po powrocie do domu położyłem się do łóżka, zawinąłem w kołdrę jak w kokon i leżałem, chciało mi się krzyczeć i poinformować kogoś o moim stanie, ale niestety nie miałem kogo. Faza jeszcze przez jakiś czas się nakręcała, ale potem zaczęła słabnąć. Jednak straszne rozkminy pozostały. Rozmawiałem ze sobą, to pomagało mi przetrwać, opowiadałem sobie o niedawnych wydarzeniach w czasie przeszłym, ponadto było mi strasznie zimno i gorąco zarazem. Męczyłem się tak jeszcze przez kilka godzin, potem wziąłem tabletkę 2,5 mg Lorafenu i to mnie trochę uspokoiło, jednak nie zasnąłem już tamtej nocy. Rano jeszcze odczuwałem resztki fazy i było to bardzo dokuczliwe. Byłem też skrajnie wyczerpany zarówno fizycznie jak i psychicznie. Cały trip okazał się jednym wielkim strasznym koszmarem i do teraz na samą myśl o tamtych wydarzeniach odczuwam dziwny lęk. Tabletki X-TACY wg mnie nie nadają się zupełnie do niczego, ani na dyskę ani do samotnego tripwania. Gdyby była tylko psychodela, to jeszcze można byłoby to uznać, ale fizyczne skutki uboczne w połączeniu z psychodelą to już za wiele dla ludzkiego organizmu. Ciekawe który składnik tych pillsów jest tak szkodliwy, bo na opakowaniu napisane jest, że są BZP free. X-TACY są wg mnie zdecydowanie niebezpieczne i szczerze odradzam brania tych piguł. Bardzo żałuje, że tego spróbowałem, niestety nie mogę już cofnąć czasu. Niech mój bad-trip będzie ostrzeżeniem dla tych wszystkich, którzy uważają że jeśli coś jest legalne, to znaczy że bezpieczne.

Dysproporcje pomiędzy pozytywami a negatywami tych piguł są wielkie. Więc ODRADZAM - NIE BIERZCIE TEGO GÓWNA, NIE OPŁACA SIĘ!

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
25 lat
Ocena: 
Doświadczenie: 
MJ, haszysz, amfetamina, XTC, gałka (dawno temu z głupoty), DXM, kodeina, Tramadol, opium, makiwara, Spice Diamond, SMOKE. W takiej właśnie kolejności.
chemia: 
Dawkowanie: 
X-TACY od Dopalaczy

Odpowiedzi

Nie sądziłem że z kimś może być aż tak ciężko:P Poryło Ci banię konkretnie, dobrze że zamknęli dopalacze

uprawiam densing

Najgorzej, gdy uświadomisz sobie, że to nie skończy się w ciągu 30 minut

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media