Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

ostra nocka na kartonach

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
Ja-1, Ł-1, N-2, K i H po 3
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Miałem być trip sitterem i nie miałem humoru na psychodeliki
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Skun(codziennie) Feta(ze 30razy) CMC/MMC(80razy) MDMA(3razy) LSD(3razy) Pentedron(raz) Xany(2razy) Tramadol(codziennie) Buprenorfina(2razy) Koks(raz) Grzyby(2razy) HHC(30razy) Koda(5razy) NBOMe(raz) Hydroksyzyna(15razy) Pregabalina(30razy) Alko(codziennie od dzieciaka)

raporty skutypalema

ostra nocka na kartonach

Ogólnie trip był 2 lata temu ale chce napisać wkońcu jakiś raport. 

Wraz z 4 ziomalami umówiliśmy się na nocke u jednego z nich na działce bo za 3 dni było rozpoczęcie szkoły i chcielismy jakoś fajnie zakończyć wakacje. Chwile kminiliśmy co by tu zapodać i padło na kwasy. Ja sceptycznie nastawiony do psychodelików (chyba sie do nich nie nadaje) początkowo stwierdziłem ze kupie sobie skuna, wóde i mogę chłopaków troche przypilnować. Wszyscy już braliśmy kiedys LSD więc wydawało nam sie że nikomu nie odkręci sie korba, lecz poprzednie kartony od osiedlowego pluga miały mieć 200ug i nie zrobiły nas jakoś dobrze (teraz wiem ze mogły mieć z 80-90 max). W drodze po kwasy dałem się namówić chłopakom żęby zapodać z nimi. Doświadczenie mówiło nam że 200ug jest słabe a te też miały tyle mieć lecz jak sie później okazało zamówione z neta kwasy rzeczywiście miały po 200ug.

Dawkowanie: Ja-1, Ł-1, N-2, K i H po 3 

Odebraliśmy kartony odrazu zapakowaliśmy do ryja i ruszyliśmy w strone działki. Po drodze stwierdziliśmy że podskoczymy jeszcze do Adiego na melinke zapalić jakieś wiaderko i ruszamy na działke. 

T+30min

Wyruszamy z chaty Adiego na autobus w strone działki nikt oprócz H nie czuje niczego (H jest znany z meega szybkiego metabolizmu i wszystko wchodzi mu 2 razy szybciej niż reszcie). Jemu zaczynają sie mikrovisuale blok z którego wyszlismy (4piętra) wygląda mu na wieżowiec. 

T+45min

Jedziemy autobusem najpierw do sklepu po jakieś picie na noc stamtąd na działke pójdziemy z buta, H w autobusie zaczyna już odklejać i zwraca na siebie uwagę wszystkich ludzi. 

W biedronce wszyscy jeszcze ogarniamy K mówi że powoli zaczyna czuć na ciele a H odkleja już konkretnie więc stwierdzilismy ze ogarniemy zakupy we 3. 

T+1h

Jesteśmy w drodze na działke na którą mamy jakieś 25 minut na nogach wszystkm karton zaczyna już powoli się ładować ale H już ciężko idzie i ledwo widzi przed oczami coś innego niż visuale. Jakoś 5 minut od działki trzeba było go już prowadzić.

T+1,5h 

Wszystkim już wjechało siedzimy na działeczce H dostał bad tripa i leży sam na leżaku na polu z zasłoniętymi oczami. Nam powoli wchodzą visuale N który wziął 2 otweirając worek palenia ucieka bo wyszło mu z niego w chuj robaków. 

T+2h 

Kwasik działa już konkretnie każdy zapodał sobie kilka wiaderek na podbicie bomby. H przeniósł się na łózko w domku ale wciąż nie da sie z nim rozmawiać i leży z zakrytą twarzą. Swoją dłoń przed nią był w stanie zobaczyć do 10cm dalej już zlewała się z całym pokojem wzorów. 

Od teraz nie mam pojęcia jak leciał czas plus od tripa minęły 2 lata więc możliwe że będę trochę skakał. 

Bomba konkretna wszyscy w szoku że to 200ug jest bez porównania z poprzednim. Ja z Ł jeszcze ogarniamy a N i K chodzą na wiadro co pare minut żeby jeszcze bardziej podbijać faze. Po jakimś czasie kwas zaczął mnie przerastać typowa odkleja że faza mi sie nie skończy. Czas leciał przejebanie 10min realnie to jakies 40 z mojego punktu widzenia. Zmiany temperatur fest czyli co 30s zakładałem i zdejmowałem bluze, wychodziłem z domku i wracałem bo w nim cieplej. Visuale wszędzie wszystko mnie wciąga jest nieskończenie głębokie, powoli ciężko mi sie rozróżnia przedmioty. Na zewnątrz nie widze nic poza wzorami gdyż było tak ciemno że na trzeźwo widoczność wynosiła max 3-5 metrów (zajebista lokalizacja działki bez żadnych świateł w duuużym obszarze). N i K siedzą na kanapie zdychają ze śmiechu prawie nie są w stanie już chodzić. Ł ma mocną pizde ale jest jakiś spokojny, a H zaczęło wykręcać całe ciało i jak tylko zmieniał pozycje to ciało samoistnie wracało do pozycji "dziecka" w jodze tylko z rękami przed głową. H katastrofalnie czerwony cała twarz zażylona wykręcający się na łóżku jakby go parzyło nie był najlepszym widokiem dla 4 zkwasowanych ziomali więc próbowałem na niego nie patrzeć żeby samemu sie nie korbić ale próbować utrzymywać jakikolwiek kontakt żeby sprawdzać czy wszystko jest G. Mi wjechały jakieś pojebane zmiany nastroju czyli co 30 sekund było mi w chuj smutno nagle mega szczęśliwie potem wkręca się bad trip znowu błoga euforia śmiech a za chwile prawie płacz. Przechodziłem wszystkie możliwe emocje po koleji przy okazji nie pamiętając co było minute max 2 wcześniej jakby brakowało mi miejsca w pamięci. W tym samym momencie zapomniałem kompletnie kim jestem w normalnym życiu wydawało mi się że ten trip to wszystko co kiedykolwiek przeżyłem. 

N miał ciekawego według mnie haluna ja sam miałem zawsze tylko visuale, a on zwiesił się w jedno miejsce, nagle przerażony zerwał pytając dlaczego H płakał. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca ale on będąc na chwile w innej rzeczywistości widział jak H płacze a my też jesteśmy w innych miejscach. Noc jakoś leciała trip zaczynał już nas męczyć tylko K nakurwiał wiadro za waidrem i w pewnym momencie my musieliśmy mu już je nakręcać i przykładać tłoka do ust bo nie widział na oczy nic poza "pokojem visuali" coś takiego. H ogarnął się żeby siąść i normalnie z nami pogadać więć przenieśliśmy się wszyscy na altankę. Poszedłem sie wysikać, toaleta była osobnym pomieszczeniem z tyłu domku i poszedłem tam sam. Wtedy miałem pierwszy raz w życiu haluna słuchowego. Od strony z której nie ma szans że ktoś mógłbym wydać jakiś dźwięk słyszałem coś w stylu dziecięcego płaczu i jakiejś rozmowy niezrozumiałym językiem. Szybka korba ale wróciłem do chłopaków. Ogólnie dla mnie jako osoby z afantazją niewyobrażalnie pojebane były CEV'y bo pierwszy raz mogłem widzieć coś na zamkniętych oczach i sobie "wyobrażać". Reszta tripa na spokojnie peak już prawdopodobnie minął siedzieliśmy na altanie oglądaliśmy latające po całym niebie gwiazdy i rozmawialiśmy na pojebane tematy filozoficzne. Rano gdy faza już praktycznie zeszła postanowiliśmy wrócić do domu. Ostatnią pojebaną rzeczą była kłótnia z moją mamą jak wróciłem do domu bo stojąc przedemną cała dalej sie wyginała i pomieszczenie za nią też, ale nic nie skminiła i zawinąłem do pokoju. 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Miałem być trip sitterem i nie miałem humoru na psychodeliki
Ocena: 
Doświadczenie: 
Skun(codziennie) Feta(ze 30razy) CMC/MMC(80razy) MDMA(3razy) LSD(3razy) Pentedron(raz) Xany(2razy) Tramadol(codziennie) Buprenorfina(2razy) Koks(raz) Grzyby(2razy) HHC(30razy) Koda(5razy) NBOMe(raz) Hydroksyzyna(15razy) Pregabalina(30razy) Alko(codziennie od dzieciaka)
chemia: 
Dawkowanie: 
Ja-1, Ł-1, N-2, K i H po 3

Odpowiedzi

hej, SkutyPalema. Napisałeś dwa TRy z tego jeden ma dwie wersje. Zatwierdziłem najstarszą. Jeżeli uważasz, że nastąpiła pomyłka to daj znać. Pozdro.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2025
design: Metta Media