spotkanie ze starym przyjacielem.
detale
Mdma - 100mg + 50mg
Ketamina - 40mg
raporty dorocki
spotkanie ze starym przyjacielem.
podobne
Dzień zapowiadał sie wybornie - niedziela, znajomi których nie widziałem dłuższy okres czasu i wolny poniedziałek.
Z racji że znajomi jedynie palą mj i nic wiecej, pilismy spokojnie piwo i gadaliśmy wspominając to i tamto, okazyjnie wychodząc na balkon przyćmić bata. I tak do popołudnia, kiedy oni zdecydowali sie wyjśc na spacer po oklicy w nowym mieście. Tak więc ostałem sie ja, ze swoimi zabawkami.
W moim wcześniejszym raporcie wspomniałem o mojej przygodzie z kokainą podawaną drogą dożylną. Minęło juz troszke czasu, wiec stwierdziłem żeby wokonac telefon i zamówić to i owo, przy okazji cos dla mojego kupla który miał tego dnia urodziny i obiecał do nas dojechac - mielismy tych samych znajomych którzy do mnie przyjechali. Tak więc, wziałem troche M, sztuke C, no i żeby dobić do minimalnej sumy za którą mam dostawę blisko domu, wziąłem ketke -z ciekawości tak naprawdę. Prezenty kupione - czekamy!
W miedzy czasie, przetestowałem C i materiał dalej spełniał wymogi, zestaw reagentów do testowania materiału nie wykazał obecności levamisolu ani amfy - jest dobrze. M - jak zawsze b.dobra i czysta jak okna na wigilie. Kety nie testowałem z racli że tego raczej nikt tego nie tnie, bo po co.
Kilka strzałów w odstepach mniej wiecj co godzine, 40mg mierzone waga precyzyjnie, dawało zadowalajace efekty z dzwonem w uszach a zarazem bez odruchów wymiotnych. 60mg okazało sie nieprzyjemnym przeżyciem wiec odłożyłem zestaw do szuflady i po chwili lezenia na łóżku zszedłem na dół pogadac ze znajomymi, którzy akurat wrócili ze spaceru. Stwierdzilismy, żeby wyjść na kolacje do knajpy, i tak wiec zrobiliśmy.
Zeszło się nam z 2h wliczajac spacer i poszukiwanie restauracji. Jedzenie było średnie, ale zaskakujaco byłem dosyć głodny więc nie narzekałem. W restauracji miałem dobry humor, gadatliwy, pełen ogar miła konwersacja. Znajomy pisze sms że jest w drodze. Wracamy do domu, i siadamy do butelki dobrego czerwonego winka, w miedzyczasie szybki skok do pokoju na strzała i jest dobrze.
Ok 9pm zjawia sie ziomek - D - stary kumpel którego nie widziałem ponad rok. Szybko przyjał karniaka i odspiewalismy mu sto lat przy butelce szampana - wesoło i przyjemnie.
Po ok 1-1,5h poszedłem do pokoju po 'dopałkę'. Za chwile kumpel puka do drzwi - zapraszm więc. Gadka szmatka i mowie ze mam prezenty dla niego, Troszkę go tym zaskoczyłem, tymbardziej że D własnie dogorywał swój urodzinowy trip na LSD :D . Szybko stwierdziliśmy że koks sie mu nie przyda dzisiaj, ale w zasadzie dałem mu pół sztuki na kiedy indziej. Zapytałem czy może nie chciałby sprobowac candy-flipa? Nie zajarzył więc wytłumaczyłem mu że LSD i mdma w odpowiednich dawkach i proporcjach działa niezwykle satysfakcjonująco jako połączenie. Szybko sie przekonał a ja zręcznie odważyłem 100mg M i zawinałem w bletke i bomka poszła. Zeszlismy zaraz po tym do znajomych, a ja zahaczyłem o toalete żeby wykonać ową iniekcje przerwana wizytacją D.
Posiedzieliśmy jeszcze z 1.5h ze znajomymi, po czym oni stwierdzili ze zawijają spać, a my na to z D ze bierzemy butelke czerwonego i życzymy dobranoc :).
Usadowilismy sie z D w moim pokoju, widzę ze M działa ale nie jest zbyt mocno rozmiekczony. Po pierwszym kieliszku wina i gadce szmatce, zaproponowałem dopałke w postaci drugiej urodzinowej bombki M, tego samego rozmiaru. D, z bananem na twarzy, przyjął ofertę nie do odrzucenia.
Zaraz po tym stierdziłem, że nie co sie kryc po kątach i wyjałem nabita strzykawę, oznajmiając D co zamierzam zrobic. Lekko sie zdziwił, ale rozumie że to mój wybór i oznajmiłem ze rozumiem jakie to niesie ze soba ryzyko. Jednocześnie powiedziałem że to nie jest coś co poleciłbym swoemu przyjacielowi - zrozumiał co mi chodzi.
Takze 2 kieliszki wina później, przy akomponiamencie muzy ('ketamine kettle' set - solomun, moderat - polecam), wykonałem ostatni strzał, który nawiasem mowiąc lekko mnie przymroczył, i zwinałem zabawki do szuflady. W miedzyczasie D zaczał płynąc po dywanie pod wpływem działania M, rozmowa była juz bardziej osobista i intymna a wino smakowąło wyśmienicie. Koka już puszczała a mój ziomek sie dopiero rozkręcał - co tu zrobić,hmm.
Ok, szybka akcja. Garśc witamin i antyoksydantów poszła w przełyk, alko w odstawke i szklanka wody do zapicia tabsów - czas na grand finale. Odważyłem 100mg mdma, rozpusciłem w .6 ml soli fizjologicznej i lekko podgrzałem zeby rozpuścić kryształ. Gotowe - pociśk w komorze, teraz tylko nacisnać spust i modlic sie aby przetrwać odrzut.
Robiłem rozeznanie wcześniej natemat iv mdma, 1.5mg/kg to rozsadna dawka dla doświadczonego usera. Wszyscy raportowali szybkie i brutalne wejscie, wiec wiedziałem czego sie spodziewać
A wiec tak:
Od momentu kiedy tłok strzykwaki dobił do końca, zaczęło ogarniac mnieniezykle silne uczucie chłodu i jednoczesnie ekscytacji, fala zimna która wędrowała w góre poczynajac od stóp w zastraszajacym tempie, docierajac do głowy. Przerażajaca fala eufori tłumiaca słuch i wzrok, która udało mi sie opanować wiedząc że to tylko efekt tymczasowy i zaraz wszystko sie wyrówna. Wejscie jest brutalne, ale trwa dosłownie 1-2 minuty, po czym serotonina wchodzi na pierwszy plan i vua la, w przeciagu minut mam najprzyjemniejsze doznanie z mdma w życiu, przy relatywnie umiarkowanej dawce. Zero dolegliwości zoładkowych, zero paniki, pełny relaks i uczucie ktore wszyscy znamy mając do czynienia z dobrym mdma.
W tym momencie nadajemy z kumplem na tych samych falach, i jest niezwykle przyjemnie. Fale eufori pedzące wzdłuż kregosłupa działaja wręcz paralizujaco, pop chwili minuta złudnej trzezwości i znowu fala eufori i serotoninowa błogość. W jednej chwili myślę "eee, puszcza" by zachwile znów zawinąć sie wokół fotela w spazmach rozkoszy.
W tym momencie chciałbym zaznaczyć, że moim zdaniem czyste M nie jest zabawka na rave'y, chyba zę chcecie przesiedzieć połowe imprezy w palarni na rozmowach z przypadkowymi ludzmi i nawiazywaniu znajości. Do tańców dobrze jest domieszac NIEWIELKĄ stymulanta stricte andrenergicznego. Wszystko oczywiscie z umiarem.
Wracając do mojego przezycia. - Po ok 90 minutach postanowiłem dołożyc do pieca i strzeliłem jeszcze 50 mg i baaaam, z powrotem do punktu startu. Muza wchodzi przepięknie, hash smakuje wysmienicie, rozmowa o życiu itd - terapia jednym słowem.
i Tak nam mineło 5h, po czym D stwierdził że czas na niego, i sie pożegnaliśmy.
Wciaż pod lekkim wpływem M, postanowiłem spróbować tak zwanego kitty - flipa. Odmierzyłem umiarkowana dawke ketaminu - ok 45mg i przyjałem donosowo. W miedzyczasie szybko ogarnałem burdel w pokoju i zasłałem łózko. Siadłem przed kompem aby zmienic muze na chill out, i wtedy mnie uderzyło - w jednej chwili wsiakłem w fotel id całkowicie odpłynałem w niezwykłą podroż CEVów.
To przeżycie samo w sobie zasługuje na raport - depersonalizacja i posróz astralna, bezgraniczne i uwądzace formacje geometryczne synchronizyjace sie z muzyka w tle. NIe byłemw stanie odróznic co jest snam a co jawą, poddałem sie bezgraniczniei dałem uwieść tej fascynujacej projekcji.
Jedyny minus jest taki, że Keta, antagonista receptora NMDA, zaburza formowanie pamieci i tak naprawde niewiele z tej ekspozycji jestem w stanie przelać na papier. Ehhh...
Sumarycznie - bardzo ciekawy in przyjemny dzień + noc.
Pozdrawiam.
- 9457 odsłon