Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

świętość, szamanizm, uzdrowienie...

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
mimosa tenuiflora 10 gram i peganum harmala 5 gram, gotowane razem 3 godziny
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
specjalnie wyszukane miejsce nad Wisłą, pragnienie oczyszczenia, uzdrowienia, wglądu...
Wiek:
42 lat
Doświadczenie:
marihuana około 150 razy, salvia divinorum 3 razy, LSD raz, psilocibe - około 25 razy, powój hawajski raz, MDMA raz, 2CB dwa razy, TMA2 dwa razy, Ayahuaska raz, europejska Ayahuaska (ruta i mimoza) 4 razy, astmosan gotowany raz, wywar z 5 suchych makówek 2 razy...
(to wszystko rozłożone na 25 lat).

świętość, szamanizm, uzdrowienie...

Mieszankę ruty i mimozy nazywam roboczo europejską Ayahuaską ponieważ zawiera podobnie jak amazońska Ayahaska - DMT.

Wcześniej wypiłem tą mieszankę na wigilię co między innymi dało mi wizje związane z Jezusem.

Teraz chcę opisać podróż, którą miałem kilka dni temu (noc z 14 na 15 kwietnia 2011).

Postanowiłem, że zdecyduję się na spożycie Aji samotnie w Naturze, tylko jeśli znajdę miejsce, które będę odbierał jako bezpieczne i wspierające. Wybrałem się na wędrówkę z plecakiem nad Wisłę w okolicy Konstancina.

Po pewnym czasie natrafiłem na piękną polankę, przed sobą miałem Wisłę a wokół drzewa, które odbierałem jako życzliwe. Usiadłem do medytacji aby pewnić się iż czuję, że jest to właściwe miejsce. Szczególnie jedno duże drzewo odebrałem jako roztaczające silną, świetlistą wspierającą, przyjazną mi aurę. Pod tym drzewem rozbiłem więc namiot.

Kolejnym etapem było rozpalenie ogniska. Ogień traktuje jako świętą energię, istotę i rozpalanie ogniska było dla mnie ceremoniałem i ważną częścią procesu. Mimo, iż gałęzie były wilgotne i posiadałem tylko trochę papieru, dzięki uważności, modlitwie i pracy z energią udało mi się rozpalić ogień od 1 próby co uznałem za dobry znak i błogosławieństwo dla mojej podróży.

Około 15.30 napełniłem mój wędrowny, metalowy kubek wodą z Wisły, wsypałem rośliny i zaczałem gotować magiczny napój. Gotowałem do jakiejś 18.30 medytując w tym czasie, modląc się, ćwicząc tai chi i jogę, wzbudzając pozytywne intencje i prośby...

Zapraszałem Święte Istoty by mi towarzyszyły i dawały wsparcie.

Około 19 wypiłem ceremonialnie wywar.

Zachodziło słońce, na niebie świecił już księżyc, oddychałem świeżym powietrzem, przede mną płynęła Wisła- świeżość, czystość energetyczna.

Ognisko, jako bardzo istotny czynnik wspierający.

5 świętych żywiołów: przestrzeń, powietrze, woda, ziemia, ogień - były dostępne wokół mnie...

Około 20 wywar zaczął działać a w pełni około 21 i działał mocno do 7 rano...

Trudno mi opisać słowami to co przeżyłem w czasie jego działania, ale spróbuję. Były to bardzo mocne, bogate i ważne dla mnie doświadczenia - przeżywane bardzo wyraźnie i intensywnie.

Od wielu lat poznaję i praktykuję wiedzę duchową przekazywaną poprzez różne duchowe tradycje na świecie - dlatego istotną intencją, którą mam są przeżycia mistyczne.

Aja wprowadza mnie w stan, który uważam za święte, autentyczne przeżycie duchowe. Doświadczam bezpośrednio tego, o czym uczyli mnie mistrzowie duchowi z różnych tradycji.

W oczyszczonym stanie świadomości rozumiem lepiej ich nauki i praktyki duchowe. Praktykowanie w tym stanie daje silny, natychmiastowy efekt.

Czułem, że oczyszczam relacje z moimi nauczycielami i  duchowymi przekazami.

Wykonywałem różne ćwiczenia oddechowe, wizualizacje, modlitwy, które od razu pomagały i przynosiły rezultat.

Te 10 godzin to była ciągła praca z ukierunkowaniem bardzo mocnej energii.

Ukierunkowaniem, a jednocześnie poddaniem się. 

"Święta Ayahuasko obdarz mnie swą Łaską. ;-) Oczyść mnie, uzdrów, pokaż to co istotne..."

Strumień duchowego przepływu czyścił mnie fizycznie, energetycznie, psychicznie i duchowo...

Ognisko dostarczało ciepła - wyraźnie czułem kiedy potrzebuję być blisko, kiedy dalej...

Czasami spoglądadałem w ogień, w żar, w gorącą ognistą macicę... czasami oddalałem się i praktykowałem odkrywanie i wzbudzanie ognia w sobie...

Ogień też oczyszcza, wypala negatywności i to co zbędne...

To takie cudowne, gdy mamy dostęp do zrozumienia energii...

Medytowałem też z księżycem i gwiazdami... Na początku podróży modliłem się abym mógł widzieć gwiazdy - do 22 obserwowałem różne symboliczne manifestacje chmur a około 22 niebo stało się bezchmurne i już do rana mogłem radować się widokiem księżyca i  gwiazd.

Medytowałem i harmonizowałem swoją energię z gwiazdami i kosmosem...

Ważnymi dla mnie procesami było oczyszczanie swojej karmy rodowej. Czułem i widziałem, jak oczyszczam na poziomie genetycznym pewne choroby pochodzące od moich przodków.

Później była też seria pracy z różnymi tematami dotyczącymi problemów społeczeństwa polskiego oraz ludzkości.

Przeżywałem to bardzo osobiście - dokładnie czując i widząc, jak uzdrawiam pewne części mnie związane z problemami ludzkości.

Jednostka może reprezentować, utożsamiać się z większą całością - np. z ludzkością. Wszystko jest połączone, współzależne i zawiera się w Duchowej Pełni.

Jednym z silnie manifestujących się tematów była relacja kobiet i mężczyzn, zrozumienie, szacunek, świadomość seksualności.

Dużo się działo też jeśli chodzi o wiele moich osobistych relacji, które widziałem w nowym świetle i zrozumieniu.

Generalnie te 10 godzin to była pełna uważności praca z każdą sekundą doświadczenia.

Kluczowe było pozytywne nastawienie i wzbudzanie dobrych myśli, uczuć. Wejście w pozytywny strumień i wzmacnianie go w sobie - płyniecie do Oceanu Dobrostanu.

Wzmacnianie kontaktu z Dokładną Samoświadomością.

Samorealizacja!

Odbierałem tą podróż jako pełną Łaski i Błogosławieństwa, miałem wrażenie iż była tak dobra i udana dzięki pomocy Sił Istot Duchowych.

Rano pełen entuzjazmu przeszedłem 7 km z 20 kg plecakiem w 1,5 h pozdrawiając i błogosławiąc napotkanych po drodze ludzi ;-) . Kolejny dzień poświęciłem na relaks i odpoczynek, a noc na integrujący sen...

Dla mnie było to kolejne pełne znaczenia doświadczenie psychodeliczne, które potwierdziło me przekonanie świętym, uzdrawiajacym potencjale eneteogenów (substancje kontaktujące z Boskością).

Moja wizją i życzeniem dla ludzkości jest, by powróciła do wiedzy o enteogenach i możliwości czerpania z nich korzyści.

Miłość, Radość, Wolność, Szczęście, Zadowolenie :-)

Z pozytywnymi życzeniami dla Was

Ananda

[od redakcji: artykuł został nagrodzony w pierwszej turze konkursu na raport miesiąca, więcej informacji tutaj]

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
42 lat
Set and setting: 
specjalnie wyszukane miejsce nad Wisłą, pragnienie oczyszczenia, uzdrowienia, wglądu...
Ocena: 
Doświadczenie: 
marihuana około 150 razy, salvia divinorum 3 razy, LSD raz, psilocibe - około 25 razy, powój hawajski raz, MDMA raz, 2CB dwa razy, TMA2 dwa razy, Ayahuaska raz, europejska Ayahuaska (ruta i mimoza) 4 razy, astmosan gotowany raz, wywar z 5 suchych makówek 2 razy... (to wszystko rozłożone na 25 lat).
Dawkowanie: 
mimosa tenuiflora 10 gram i peganum harmala 5 gram, gotowane razem 3 godziny

Odpowiedzi

Musisz być bardzo fajną osobą :) Uwielbiam takich :D

 

Psychedelic :)

Ponieważ przeczytałeś mój tr, postanowiłem przeczytać i Twój i jakoś się do niego odnieść:-) Szczerze mówiąc, o działaniu substancji jest nie za wiele, większośc opisu to Twoje interpretacje, mocno "uduchowione". Piszę w cudzysłowiu, bo mieszasz bardzo wiele elementów, sprawiasz wrażenie kogoś, dla kogo ta "duchowość" jest narkotykiem. Oczywiście, dobrze, że to pozytywna duchowość, jednakże to również jest niezdrowe; mam przyjaciela który podobnie jak Ty, łyka niemal wszystko: to z buddyzmu, to z chrześcijaństwa, to z ezoteryki, to z hinduizmu, z psychodelików, z fizyki współczesnej, medytacji, dzieiątek innych systemów wierzeń czy pseduowiedzy/wiedzy itd., i uważam że takie pomieszanie nie jest dobre, wychodzi z niego pewien mocno niespójny system myślenia, zakrawający na schizofrenię. Ta osoba dochodziła do akcji typu wysyłanie złych/dobrych intencji w kierunku słika z wodą czy ryżem i twierdziła, że woda/ryż do których szły dobre intencje, nie psuły się, a te z negatywnymi - szybko się psuły. Wszystko zaczyna być święte, mieć wielkie znaczenie, wszędzie jest energia, przeznaczenie itd. Nie chcę Cię oceniać, wiem że takie osoby są bardzo pozytywne, ale uważaj, bo blisko temu do manii, urojeń itd. Warto zachować złoty środek; pozdrawiam.

Rozśmieszył mnie Twój opis o zbyt mocno uduchowionych osobach :D Niemniej są to święte słowa! Zbyt skrajne zagłębienie się w duchowośc może również przynieść nam szkody. Autorze tripa: Ja również cenię sobie rozwój osobowości i pragnę komunikować się z duchem rośliny, jednak jestem zdania, że jesteśmy światem fizycznym opleceni między innymi po to, by korzystać też z fizycznych aspektów tegoż wymiaru. Widać po opisie, że wręcz chciałbyś odejść od ciała i postawić na samą duchowość ;D Nie mówię tego obraźliwie, po prostu boję się, że jeżeli popadniesz w mistyczną skrajność, stracisz kontrolę nad życiem. Niestety, musimy pracować aby żyć, musimy zarabiać, musimy jeść i spać, a wielu bardzo mądrych ludzi zatracając się w pędzie do wyższych sfer zaprzestało dbania o też istotne (jednak dużo mniej) materialne dobra, przez co zrujnowało ciało i zwyczajnie nie mogło dalej się doskonalić. 
Nie chcę, abyś skończył jak szaleniec =D W opisie tripa supiłęś się włącznie na duchowych stronach ayahuasci, a szkoda ;/
Raterd: Jeżeli chodzi o eksperyment z ryżem, wykonałem go raz z ciekawości ;) Wynik mnie pozytywnie zaskoczył- ryż "negatywny" szybciej się psuł, niż pozytywny ;D Jeżeli chcesz, mam zdjęcia.
Świat jest wielowarstwowy, zadziwiający i tajemniczy. Oferuje nam duuużo więcej, niż tylko to, co dostrzegalne dla oka. Jestem absolutnie pewien, że jakaś energia, jakaś dusza, jakiś absolut jest i wyrażam szacunek dla autora tripa za dużą wiedzę i poszanowanie sfer duchowości.
Natomiast dla Ciebie Raterd szacuneczek za zdrowy rozsądek i szczere upomnienie autora tripa, mające oczywiście charakter konstruktywny ;)

Pozdrawiam 

Za dużo ideologii, za mało samego doświadczenia.

Ciekawa podróż też planuje coś podobnego ale nie że tak religijnie tylko sam ze sobą oddalony od domu..Ogólnie prawie nic nie opisałeś działania tej substancji, ale przygoda bardzo ciekawa.jestem na +

jointman

Popłuczyny po Grofie.

God blessing U ^^

bardzo fajnie toś opisał Anado, masz serce ;)

pozdrawiam z krainy wszechczasu.....

BeeMan

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media